niedziela, 30 grudnia 2012

poświętnie.

Poświętnie...czyli nadal leżymy i nic nie robimy, ino bez obowiązków.
No i obserwujemy jak bardzo te małe stworki (zwane Kaloriami) zmniejszyły nasze ciuszki.

A oto nieduża dawka tego co się działo we Wigilię, itd. dookoła :-)
Mówię Wam, śpiewanie kolęd może być zabawne :-)

 

poniedziałek, 24 grudnia 2012

Wesołych Świąt!

Świeciła gwiazda na niebie
srebrna i staroświecka.
Świeciła wigilijnie,
każdy ją zna od dziecka.

Zwisały z niej z wysoka
długie, błyszczące promienie,
a każdy promień – to było
jedno świąteczne życzenie.

I przyszli – nie magowie
już trochę podstarzali –
lecz wiejscy kolędnicy,
zwyczajni chłopcy mali.

Chwycili w garść promienie,
trzymając z całej siły.
I teraz w tym rzecz cała,
by się życzenia spełniły.
Leopold Staff
 



Spokojnych Świąt i wszystkiego najlepszego w Nowym Roku, życzy...
 

niedziela, 23 grudnia 2012

te felerne...

...zaległości.
Miałam nawet plany nadrobić, ale jak ZAWSZE pozostały one planami.
Poza codziennością, jeszcze życzenia, trzy filmy i książka, a przecież już jestem w połowie kolejnej!
No...ale! podejmę próbę, bo nie byłabym sobą, gdybym jej nie podjęła.
Swoją drogą, to po cichutku liczyłam, że koniec świata wybawi mnie od tego.
Koniec świata jednak nas olał.
Zakładam, że chce, żebyśmy się sami wykończyli, co z pewnością uczynimy.
A moja znajoma grupa Cr@zy Bike tak oto postanowiła uczcić Koniec Świata (dla niewtajemniczonych to taka wioska w okolicach Kalisza/Sieradza):
fot. Kamil S.


Założyłam sobie jakiś czas temu, że dyplom MAGISTRA odbiorę maksymalnie do końca roku.
Koniec roku, więc się zbliżał, a i ja, jakby nie liczyć, magistrem jestem od czerwca, a po dyplom mi jakoś nie po drodze.
Się zebrałam i POJECHAŁAM.
Dyplom odebrałam, WAT ostatni raz zwiedziłam, z promotorkiem pogadałam.
Stwierdziłam, że mi nauki brakuje!
Toć, szalona :-)
Najbardziej mi się spodobało, że dostałam pamiątkową 'przypinkę' (fot.).
Mam nadzieję, że uda mi się jej nie zgubić ;-)
PS. Taaaaaak! Warszawę zasypało. A w angielskim tłumaczeniu dyplomu mam błąd. Ot, zagwostka.


W domu burdel na kółkach przed wyjazdem w miarę ogarnięty.
Fiodor nie załapał moich zachwytów, ohów, ahów nad choinką i je zwyczajnie zignorował.
Jako, że latałam po chacjendzie z camerą to musiałam również i jego uwiecznić ;-)

Kto znalazł coś NIETYPOWEGO na zdjęciach mojej choinki?


Święta, bez Potforka, spędzam u Gduchy.
Dni upływają nam na gotowaniu (smalec!), gadaniu i sączeniu drinków :-)


Przy okazji robimy zakupy, a ja dodatkowo jeszcze 'kupy' hoduje.
Ciężko się teraz wytłumaczyć...mianowicie Mila ma na swoim Szajsungu aplikację z grą w stylu dawnego Tamagotchi - hoduje stworka przypominającego kupę właśnie, a nazywa się on PoU.
Mam ja też takiego PoU u siebie na Szajsungu ;-)
Jest zielony i ma czerwone okulary (fot.) ;-)
Nie jest absorbujący, a kto ma taką fajną ciocię, co się na takie pierdoły zgadza i się nimi zajmuje?
No kto? :-)


Poza tym zgodnie z założeniem, że Mimon ma we Wigilię urodziny, to w jeszcze bowling z bachorami ;-)


A teraz polecę z PeeS'ami hurtowo:
1) Rudość - rudością. Radość - radością :-)


2) Timon. Gduchowy psiór na śniegu. (w tym teamie Gducha robi za Pumbę :-))


3) Rogaliki. Ileż ich już zjadłam?!


4) Mała Lila :-)


Sukces jest liczbą porażek Twojego lenistwa z talentem i wytrwałością.
Uznajmy ten wpis za mój sukces :-)

czwartek, 20 grudnia 2012

Jak co rok - choinkowo!

...u mnie choinka ma ogon :-)

 

...u Macieja - nowe lampki :-)


...u Tomka, Basi i Zuzi - kompleks niższości, bo jakoś wszyscy ją porównujemy do zeszłorocznego drzewka :-)


...u Zuzy, Efy i Radzisława chwilowo jest samotna ;-) (źródło podaje, że INO do soboty)


...u Julii jest za to 'lekko' podniszczona ;-)
Ness z zazdrości pogryzła choinkę, to dopiero pies w desperacji!


Chwilowo to tyle z choinkowych njósuf! :-)

Dopisek 23.12.12, 22.47:

...u Oli ma doła, bo nie ma pierniczków, za to jest podwójna, bo druga z pierniczków :-)
(tamtejszy Mikołaj też jakiś dziwnie prędki :-))


...u Roberta (wersja 'na wsi') jest łysa! Jak kolana niektórych lub głowa Henry'ego :-)


 ...a u Gduchy kolejna choinka ubrana przez Mychę, z niewielką pomocą Mili i dużym wysiłkiem Mimona, żebyśmy jej nie ubrały!
Skromne odbicie w lustrze:

sobota, 15 grudnia 2012

Czwarta miłość - kino!

Cytatowo z historii o nastolatce i jej nauczycielu:
Wiele lat później, kiedy mogłam już o tym rozmawiać z moją mamą, właśnie to zabolało ją najbardziej. 
Że "skradł mi cnotę". 
To staroświeckie sformułowanie, ale dziś rozumiem, co miała na myśli. 
Pozbawił mnie doświadczenia, które powinno być przeżywane przez dwoje ludzi idących wspólną drogą i odkrywających siebie nawzajem.

I coś w tym chyba jest.
Jakby to ująć jedną zwięzłą ideą?
Uprawiaj sex tylko z tym, z którym ewentualna ciąża nie będzie katastrofą.



Odkryłam swoje nowe(stare) hobby. A właściwie połączenie nowego ze starym :-)
Jako, że kocham kino (i tu podziękowania dla Aleksandry, która wpływa na rozwój tej miłości), a ostatnio nawet sensownie się w tym temacie umiem wypowiedzieć (oczywiście czysto SUBIEKTYWNIE, a dla niektórych również określenie, że się umiem wypowiedzieć może być SUBIEKTYWNE) postanowiłam, że będę tu wylewać (zależnie od możliwości czasowych) swoje żale lub zachwyty nad kinematografią :-)
Trzymajcie kciuk!
Oczywiście fotografia...w miarę możliwości pozostanie mą miłością nr 2 (ale muszę kupić małą torbę do aparatu, bo plecak jest super, ale się, kurcze, nie sprawdza!).



Odmieniając tematykę - listopad i kawałek grudnia okiem S3:

 

PeeS. Wpadliśmy (czyt. ja, bo Luka ma problemy z kreatywnością ;-) ) na myśl, że 5 zł za przekleństwo to DOBRY pomysł. Pozostaje mi tylko EKSPRESOWO oduczyć się przeklinać :-)
PeeS2. Chyba nadużywam wtrąceń :-)  
PeeS3. Ogłoszono nominacje do Złotych Globów. Uznajmy, że to lista OBOWIĄZKOWA. 

Najlepszy dramat:
Operacja Argo (2012)
Django (2012)
Życie Pi (2012)
Lincoln (2012)
Wróg nr 1 (2012)

Najlepszy musical lub komedia:
Hotel Marigold (2011)
Nędznicy (2012)
Kochankowie z Księżyca. Moonrise Kingdom (2012)
Połów szczęścia w Jemenie (2011)
7 psychopatów (2012)

A z pozostałych kategorii wybrałam kilka, do skomentowania:
Najlepsza aktorka pierwszoplanowa w musicalu lub komedii:
Jak zawsze genialna (ostatnio zachwycałam się jej kreacją w Julie&Julia) - Meryl Streep (Dwoje do poprawki) (2012)  
Najlepszy scenariusz:
Miłość (2012): Michael Haneke - film mocny, bolesny, trudny. Przemawiający. (nominowany też w kategorii Najlepszy film zagraniczny - chyba wrzucają do tej kategorii wszystko nie in inglisz)
Najlepszy serial komediowy lub musical:
Teoria wielkiego podrywu (2007) - nie pojmuję fenomenu. Dla mnie zupełnie nie śmieszny. Za to uwielbiam Dwóch i pół jeszcze z Charliem czy Jak poznałem Waszą matkę?, i to te wolałabym widzieć w zestawieniu.
Najlepsza aktorka w serialu komediowym:
Tina Fey - Rockefeller Plaza 30 - uwielbiam!
i...
Najlepszy aktor w serialu komediowym:
Alec Baldwin - Rockefeller Plaza 30 - świetny, cudowny. W ogóle to genialny serial amerykański z brytyjskim humorem :-)
Jim Parsons - Teoria wielkiego podrywu - niepojęte...

Do listy OBOWIĄZKOWEJ dodaję nominacje w kategorii Najlepszy film animowany:
Merida Waleczna (2012)
Frankenweenie (2012)
Hotel Transylwania (2012)
Strażnicy marzeń (2012)
Ralph Demolka (2012)

Trochę tego jest :-)
(na zielono, to co dane mi było zobaczyć) 

czwartek, 13 grudnia 2012

kkkkk.

Mój rower
Fajny.
Przereklamowany, ale fajny.
Jeżeli miałabym wybrać polski film roku, to właśnie wczoraj go obejrzałam.
To zupełnie inna liga niż, przykładowo, Jesteś Bogiem.

Oczywiście w polskiej kinematografii zauważam dwie, nudne, tendencje:
- zaczynanie od końca (Mój rower jest kręcony OD POCZĄTKU, na szczęście, ale mam tu na myśli bardziej ogólne trendy)
- wątek tragiczny, czyli na końcu ktoś umiera, na przykład.

Nawet wczorajszy, podkreślam DOBRY, film nie ustrzegł się tego problemu.
Główny bohater umiera, ale, co warto podkreślić - umiera, gdy jego bliscy prezentują mu ogrom miłości :-)

poniedziałek, 10 grudnia 2012

PMS

Mam dziś dość specyficzny nastrój.
Nocne sny nie pomogły gładko rozpocząć dnia. Wspomnienia...ach, moje niepokoje. Nawiedza mnie ostatnio Śliśny. I nie umiem się od tego odciąć. Jak za Nim tęsknię, za cygarami, winem, fascynacją światem!
Nawet po tylu latach...
To chyba jedyna chwila w moim życiu, kiedy bym wszystko cofnęła, zaryzykowała i zobaczyła...co by było gdybym poszła inną ścieżką?
Nie. Chyba jednak nie. Nawet dla Niego nie oddałabym tego, co mam. Marzeń, które mogę mieć i tych, które mogę spełnić. To ja, w 100%, powoli chyba nawet mogę powiedzieć 'odnaleziona'? Jednak... wierzę, że nie zniknął z mojego życia na zawsze. Myślę też, że to Życie to najlepszy scenarzysta. Uwielbiam każdy dzień.

Z drugiej strony praktycznie do łez (?) doprowadził mnie krótki mail, który był...miły. Nic więcej. Pełen prostych odpowiedzi, informacji, z leciutką (ledwie dostrzegalną) nutką zainteresowania. Do cholery, tęsknię. Choć, to chyba nawet nie to. Przemawiało przeze mnie...zaskoczenie? Szalenie miłe to zaskoczenie - poproszę o więcej. 
Oby więcej.


Najseksowniejsze u mężczyzny jest dobre serce ;-)

- Dlaczego mam do nich taką słabość?
- Odpowiadasz na ich słabości.

A podsumowując ten wpis to mam (zwyczajnie) przedmiesiączkowego jebla.
To tak, jakby ktoś nie zrozumiał.
Niezrozumienie jest w tym przypadku w pełni zrozumiałe :-)

niedziela, 9 grudnia 2012

sobota, 8 grudnia 2012

ja mam 20. lat :-)

Urodziny Potforka :-)
60-te!

Fot. Mycha & Młody

 

Matka wciąż coś tam nadawała, ale udało mi się wyłączyć. 
Kwestia wprawy. 
Gdyby ojciec trochę poćwiczył, też by się nauczył. 
Tylko czy to jest życie? 
Niby jest. 
Wewnętrzne.

Boże jedyny. 
Takie życie wewnętrzne jest dobre dla ślimaka winniczka, a nie dla człowieka.

piątek, 30 listopada 2012

Poezja według Broniewskiego. Życie według mnie.

Ty przychodzisz jak noc majowa,
biała noc, uśpiona w jaśminie,
i jaśminem pachną twoje słowa,
i księżycem sen srebrny płynie,

płyniesz cicha przez noce bezsenne
- cichą nocą tak liście szeleszczą-
szepcesz sny, szepcesz słowa tajemne,
w słowach cichych skąpana jak w deszczu...

To za mało! Za mało! Za mało!
Twoje słowa tumanią i kłamią!
Piersiom żywych daj oddech zapału,
wiew szeroki i skrzydła do ramion!

Nam te słowa ciche nie starczą.
Marne słowa. I błahe. I zimne.
Ty masz werbel nam zagrać do marszu!
Smagać słowem! Bić pieśnią! Wznieść hymnem!

Jest gdzieś radość ludzka, zwyczajna,
jest gdzieś jasne i piękne życie.
Powszedniego chleba słów daj nam
i stań przy nas, i rozkaż - bić się!

Niepotrzebne nam białe westalki,
noc nie zdławi świętego ognia -
bądź jak sztandar rozwiany wśród walki,
bądź jak w wichrze wzniesiona pochodnia!

Odmień, odmień nam słowa na wargach,
naucz śpiewać płomienniej i prościej,
niech nas miłość ogromna potarga.
Więcej bólu i więcej radości!

Jeśli w pięści potrzebna ci harfa,
jeśli harfa ma zakląć pioruny,
rozkaż żyły na struny wyszarpać
i naciągać, i trącać jak struny.

Trzeba pieśnią bić aż do śmierci,
trzeba głuszyć w ciemnościach syk węży.
Jest gdzieś życie piękniejsze od nędzy.
I jest miłość. I ona zwycięży.

Wtenczas daj nam, poezjo, najprostsze
ze słów prostych i z cichych - najcichsze,
a umarłych w wieczności rozpostrzyj
jak chorągwie podarte na wichrze.




Tak mnie wzięło na poezję.
A ja wstałam.
Zdziwiona chyba faktem, że pójście spać poszło mi tak gładko.
Zasnęłam jak dziecko sama nie wiem dlaczego tak lekko.
Z kolei poranek upłynął szybko i tak też upłynęła reszta dnia.
Kolejny dowód na to, że czas mi nie ucieka, on spokojnie płynie :-)
Zupełnie tak, jak chcę :-)
Tak chyba powinno wyglądać życie.

niedziela, 25 listopada 2012

warszawsko!

Teatr Roma!
Deszczowa Piosenka :-)

 

- Dzień dobry!
- Dzieńńń dooobry!
;-)



Kino:
- Opowieści z chłodni - ?
- Smolarze - ?
- Zaśpiewaj mi do snu - fajne :-) po norwesku!
- Lęk wysokości - ciut przejaskrawione :-)
- Przystanek dla bocianów - 78 minut katorgi :-)

Debiut - Lęk wysokości :-)

piątek, 23 listopada 2012

kinomaniacko.

Czyli  22. Debiuty Filmowe Konin 2012.

Trzy siostry T. - "Trupki"
Droga na drugą stronę - ...i nie pamiętam opisu....Olu?
Księstwo - nawet, nawet...tylko czemu w czerni i bieli ;-)
Heniek - dla mnie Debiut, póki co :-)



A i jutro:
Roma i jej Deszczowa piosenka :-)
Może być ciekawie :-)

wtorek, 20 listopada 2012

Niemieckie "jahen-cahen" ;-)

Czyli....jak chcę już widzieć ten świat to tylko na czarno i pomarańczowo ;-)



W podróży do obranego celu szczególnie ważne jest baczne obserwowanie drogi. 
Bo właśnie droga najlepiej nam podpowiada, jak osiągnąć ten cel, każdego dnia podróży wzbogaca nas i uczy. 
Gdyby porównać to z seksem, powiedziałbym, że gra wstępna, faza pieszczot, decyduje o sile orgazmu. 
Wszyscy o tym wiemy. 

Tak to jest, kiedy ma się cel w życiu. 
Może okazać się wspaniały lub zły, wszystko zależy od tego, jaką obierzemy drogę, i tego, jak ją przemierzamy.