czwartek, 26 stycznia 2012

kolorowa konferencja ;-)

Było.
Kolorowo :-)

 
Pewnego dnia znajdę już to, czego szukam.
A jak już znajdę to nic mi więcej nie będzie potrzebne do szczęścia.

poniedziałek, 23 stycznia 2012

boję się.

Nikt tak pięknie nie mówił, że się boi miłości.

Boję się.
Kto wie, czy dobrze to, czy źle, że boję się?
A może lęk przed krokiem złym ostrzegać ma?
Przed błędem mnie ochronić, zmienić plan,
Gdy los chce nam odebrać to, co dał
A w zamian dać samotność...

niedziela, 22 stycznia 2012


Wczoraj rozbierałam choinkę łysą, jedynie z bombkami.
Jakoś nie wpadliśmy na pomysł rozebrania jej przed wyjazdem.
A u mnie na stole nadal stoi stroik z bałwanem, nie zabrał się hurtem z resztą ozdób i jakoś nie po drodze mu samemu zwlec się do piwnicy.

Ups.
:-)

Jak nie pisać pracy magisterskiej? Dzień 2.


No tak...




Przytulił mocno.
Opór wyraźnie słabł.
Pocałował z taką żarliwością, jakby tym pocałunkiem chciał za wszystko przebłagać. 

sobota, 21 stycznia 2012

Jak nie pisać pracy magisterskiej?

Praca magisterska to przekładanie kości z jednego grobu do drugiego.
:-)


pozen.

Sobota w Pozen.
I jakoś wracam zmęczona.
M. coś zmienia, pomagam mu pakować doczesne życie.
To śmieszne, że tak to musi wyglądać.

Demonicznie zaczynam się bać pewnych rzeczy czy następstw.
Kolejne miesiące będą nietrudne, bardziej dziwne.
Skomplikowane, jakoś tak...odgórnie i niezależnie.
Przetrwam, jak zawsze.

Potem coś zmienię :-)
Potrzebuję się jednak wyprowadzić z Miasta.
Nie do Pozen, w soboty bym tam zwariowała.
Ale gdzieś stanowczo bliżej niż 100 km od niego.
Ceny mieszkań spadają ;-)
Może znowu spadnę na cztery łapy i 2013 okaże się super rokiem?
Nie, nie 2012...dajmy życiu szansę.
W końcu czasu mam dużo :-)



- Daj mi tabletkę przeciwdeszczową! - M. cofa się w drzwiach. Pogoda taka, że meteopaci kopią sobie groby.

niedziela, 15 stycznia 2012

snow.

Zima.
W pełni.

Uwielbiam :-)

 

sobota, 7 stycznia 2012

use somebody.

Nie ma pięknych, skrzywdzonych miłości z ostatecznym happy end'em.
Przynajmniej nadal w nie nie wierzę.
Może czasem żałuje, że świat mi pewnych rzeczy nie udowadnia...jednak nadal wierzę w coś ponad tym.
Po milionie pomyłek będzie dobrze :-)
Tak, rozstaję się z pewną myślą.
A poza tym...uwielbiam Beyonce :-)

2o11.

Podsumowująco.

To był mało owocny w zdjęcia rok.
Jedynie Juwicze (i wszystko dookoła nich) byli pretekstem do jakiś :-)
Zresztą ten rok w nic nie był owocny :-)
Poza...weselami - w nadmiarze :-)
I moje pierwsze życiowe złamanie :-)

Z filmików też nie jestem zadowolona...z biegiem lat okazuje się też, że niestety coraz więcej ważnych rzeczy i osób muszę gdzieś chować.
Po kątach.
To dziwne, te dorosłe zależności.


niedziela, 1 stycznia 2012

it's my life.

Sylwester 2011.
Będzie dość pamiętny.
Konkursy, pytania, nagrody, hula-hop, sto lat i inne, króliczki, nie tylko te z Playboy'a, jesteś szalona i sexualna, nieczynne kościoły, ma-ka-re-na na stacji BP, wycieczka dookoła bloku, zobowiązania, kwiaty, uszy, półtora litra Dorato z gwinta...
I oświadczyny :-)

2012 bez odliczania przywitaliśmy nad Wartą i było fajnie :-)

 
~~~~
Pod znakiem przyjaciół i ludzi, z którymi dorastałam.
I z odwieczną muzyką.

Zapomnieniem o pewnych rzeczach, bo... it's to late to apologize.
No i w końcu jestem the only girl in the world :-)
2012.
To będzie dobry rok, a wszystko with a little help from my friends :-)
Zwariowane melodie :-P
Trzymajmy kciuki :-)


Tak się bawi, tak się bawi ?!
Kx :-)