wtorek, 29 kwietnia 2014

hucznie. sztucznie.

Od soboty urzędujemy w.... (co to za różnica?), ehem, ehem... na Mazurach.
(właściwie Warmii, ale wszyscy mówią tu, że to Mazury)
(Warmia nie lubi się odcinać od Mazur)
(same Mazury mają wręcz odwrotnie)
Ogródek.

Turnus oczyszczająco-odchudzająco-detoksacyjno-blablabla okazał się być postem owocowo-warzywnym. I choć w czystej teorii potrafię żyć bez mięsa (szczególnie po chwili prawdy spędzonej na wadze :-)) czy nabiału, to jednak owoce w postaci JABŁEK to trochę za mało.
Podobnie mam z brakiem pieczywa.
Tak, pszenica ZABIJA.
Nie, nie mam zamiaru się tym przejmować.

Niemniej, najbardziej bawią mnie ci wszyscy ludzie.
Osoby będące na diecie powinny (excluding mUa - na normalnej sali podjadam :-)) siedzieć w jednym pomieszczeniu i tam jeść. Rozumiem, że założeniem było, że będą się wspierać, a fakt, że NORMALNE jedzenie podają w sali obok po prostu pozwoli im unikać pokus.
Oj, organizatorzy!
Jakże się myliliście :-)
Oczywiście drużyna (70% hotelowych gości) wspiera się.... w wyścigach pt. co bym zjadł gdybym mógł. I wręcz zaskakują swą pomysłowością ;-D co raczej nie służy im najlepiej.
Poza tym wydaje mi się, że jak ktoś nałoży sobie (szwedzki stół) 10 ogórków i 20 pomidorów + 3 łyżki soli i 2 szklanki sosu to dietetyczne to NIE będzie.
Ale co ja tam wiem :-)

Posiłki (dietowe) serwują o 9., 13.30 i 18. Jak łatwo się domyślić wszyscy są pod drzwiami restauracji o 8.30 (prosto z rozgrzewki, o której ZARAZ), 13. i 17.05 :-)
I wtedy lepiej tam nie wchodzić.
Oczywiście o 9.05 już nic nie ma, ale to zupełnie inna bajka :-)
Ja się dożywiam poza hotelem, a w hotelu to przy Wiedźmie (spróbujesz?) jeszcze gotowam utyć.

Dodatkiem do dieciątka są ćwiczonka.
8.00 - rozgrzewka dla wszystkich, która polega mniej więcej na przebiegnięciu 300 m na boisko, a tam jakieś skoki, skłony, itp... całkiem sympatyczne to to :-)
Niestety bieg (bieżuniek, bieguninek) odbywa się w atmosferze: i to tak bez rozgrzewki?, krzywdę nam robią, nie do pomyślenia + wszelkiej masci jęki, stęki.
No, bywa.
Potem jest już podnoszenie rąk, przy którym mam niesamowity ubaw, podobnie jak przy SKŁONACH.
Oczywiście dresiki first class i new trend.
Nie ma inaczej :-)
10.00 - nordikłoking :-) tu już lepiej. Może pomijając fakt, że np. na 3 km trasie pierwsi wracają na 40 minut przed ostatnim łokerem :-)

Do obiadu wszyscy mają jeszcze jakieś baseny i fitness (podobnie po południu), na które nie łażę.
EE.
Jak polazłam wczoraj wieczorem się pojogowac, a potem na basen (wepchnęłam się ślizgiem do jacuzzi), to najpierw się nasłuchałam, że woda zimna (ta, i za mokra), że kafelki szorstkie (tylko ja czytam regulaminy takich miejsc?), że.....*&^%$.
Po usłyszeniu, ze Pani, która razem z Wiedźmą wpycha się uparcie do windy (jadąc na 1. piętro): dziś to już przepłynęła 170 długości! ... zrezygnowałam :-)
Naprawdę rozumiem, że w wodzie jest łatwiej. Ale jak ktoś jest w stanie tyle pływać, to i z kilkoma schodkami sobie poradzi.
Pani to oczywiście stara lampucera.
Tak, to co widzicie przed oczami to ona.
Tips, blond tapir, róż i czarna kreska pod/nad (?) okiem.
Ta sama :-)

Oczywiście poza wyznaczonymi godzinami nikt nie chodzi na siłownię, na basen czy na rowery.
Noł łan.
Ewentualnie leżą w jacuzzi albo saunie.

Po dwóch dniach z wózkiem przed sobą (+ paroma kg na nim) i podjazdach do drzwi czuję mięśnie ud i pośladków, o których istnieniu życie mnie dotychczas nie uświadomiło :-)

Podjazdy... właśnie.
W tym hotelu mają kilka problemów, ale główny to BŁĘDNE założenie, że dostosowali go do potrzeb osób niepełnosprawnych.
EE.
Nie udało mi się zauważyć ani jednego zjazdu z krawężnika (już pominę, że Wiedźma DRZE RYJA 3 metry od każdego krawężnika/schodów/innych, bo przecież właśnie ją atakuje). Podjazdy mają nachylenie, którego żadna osoba na wózku by sama nie pokonała (for rill), a dostosowany pokój, owszem, ma 2 dodatkowe poręcze w łazience i prysznic zrównany z podłogą, niestety slalom przy drzwiach, żeby się tam dostać jest prawie niewykonalny, plus umieszczenie umywalki bokiem do WC przy samej ścianie skutecznie blokuje dojazd dla wózka.
No i sam pokój. 3x3.
Aleeee..... co ja się znam ;-)

Koniec narzekania, bo nawet jest ok. 
Wiedźma ma naprawdę spełniających się fizjoterapeutów (głównie dlatego, że poza nią to mają same masażyki starych babsztyli i otyłych facetów, którzy płacąc za dwa tygodnie chcą zmienić swoje życie).

Właśnie - ludzie.
No dobra, ja jestem przyzwyczajona.
Miałam... 17naście lat, jak pierwszy raz wylądowałam na obozie dla osób niepełnosprawnych.Głupia byłam, nieobyta, itp. i musiałam się po prostu szybko otrzaskać.
Klick, klick.
(mogłabym o tym wszystkim książkę napisać i godzinami opowiadać).
Ale, ale.
Tu ludzie traktują WW, dosłownie, jak zjawisko przyrodnicze.
Dzieci zawsze są ciekawe, zadają proste pytania i są po prostu szczere i miłe, ale starych nie rozumiem.
Nie zrozumiem.


Robię się filozoficzna. To niezdrowe jest :-)
Proszę oto wywód.
Więcej nic tej długości nie napiszę.
Zgubiłam też kilka wątków, a szkoda :-D

Jestem stuknięta, prawda?
- Wszyscy jesteście stuknięci :)
- Nie stuknięci a nieprzetłumaczalni :P
 

Tylko mały ogródek:
W niedziele po obiedzie zmusiłam Wiedźmę na zwiedzanie okolicy.
Teren jest oczywiście pagórkowaty i leśny (nie to co nudnina Mazowiecka) i pełen kocich łbów :-) czego Wiedźma nie przyjęła zbyt entuzjastycznie.
Po godzinie doczłapałyśmy się do kościoła (kocham neogotyk) i przypadkiem jeden z księży odprawiał mszę (chyba sam dla siebie).
Nieeeeeesamowita sprawa :-D
Nie jestem nadmiernie religijna, choć zdarza mi się chodzić do kościoła, ale tego nie dało się ominąć ;-D
Neogotyk, odrobina słońca i świece.
ŁAŁ.

wtorek, 22 kwietnia 2014

children & Easter time!

 
~~~~~~~~ 
Potem doszłyśmy do wspólnego wniosku, że kręci nas u facetów głownie mądrość, bo tylko mądry facet potrafi być interesujący, nawet gdy utyje i wyłysieje.
(...) Poza tym mężczyzna powinien mieć pewien minimalny poziom czułości. Tyle, żeby chciało sie z nim popłakać w ciemnym kinie. Albo chociaż nazwać wszystkie kolory mijanych na spacerze kwiatów lub kupować czekoladowe bzdety na Wielkanoc. Albo słuchać Mozarta...
J.L. Wiśniewski
 
Otóż to... jeśli jest taki, który słucha Mozarta, ma odrobinę czułości i jest mądry to proszę przesłać CV i List Motywacyjny na mój adres mailowy :-)

poniedziałek, 21 kwietnia 2014

brzuszki.

Ciągle czekamy na rozwiązanie!

 fot. Mycha
 

Z tej drugiej strony było po prostu zimnawo... (dziwnie to na nas wpływało!)

fot. Juwicz
;-)


PeeSik.
Jakoś nie umiem być zadowolona ze zdjęć, które robię.
Z drobnymi wyjątkami, bo mam kilka faworytów każdego dnia, niemniej w ogólnym ujęciu to zawsze mi coś nie pasuje.
Ale to... ZAWSZE.
Na szczęście (jeszcze) wiem, kiedy należy przestać jęczeć i przestać edytować.
Potem to już może być tylko gorzej!

czwartek, 17 kwietnia 2014

przed (wielka)nocnie.

Mam dziś napad: 'takkurewskomisienicniechcecyzmu'.
Jula

czwartek, 10 kwietnia 2014

wrocLOVE.

- Kebab jest ok.
- To tam dają, nawet dobry... poczciwy taki.

fot. fewshots.blogspot.com & Mycha
 relacja Roberta - klik

PS.
Jestem z Ciebie dumna.
Chyba niewiele osób zrozumie jak BARDZO :-)
W życiu trzeba sięgać po marzenia.
I pozostać sobą.