niedziela, 24 lutego 2013

amg.

Marzę o świecie, gdzie za jedyną patologię i chorobę uznawane będzie krzywdzenie innych. Gdzie miłość będzie wartością nadrzędną, a jedyne co będzie podlegało leczeniu, to ludzkie uprzedzenia. Marzę o świecie, gdzie wolność wyboru będzie powszechnie szanowana. O przestrzeni życiowej, w której najczęstszym dźwiękiem będzie szczery, niewymuszony, ludzki śmiech.
http://natretne-mysli.blog.pl/2013/02/20/inni-nastoletni/

A tu trochę mojej zabawy.
Dwiema zabawkami z S w nazwie ;-)


PS. Lubię to.
A później kino.
Hmmmm... to też lubię ;-)

wtorek, 19 lutego 2013

zabawa.

Ludzie czasem nie potrafią inaczej czegoś tak trudnego i skomplikowanego powiedzieć wprost. Są razem z kimś, coraz bliżej, osnuci marzeniami partnera czy partnerki, jak mucha pajęczyną pająka i niemal się duszą. Są w potrzasku, tutaj miłość drugiej osoby, rodzice, koledzy, wszyscy zazdroszczą szczęścia, powodzenia, wyboru, a tam oni, i ich uczucia, które nie zawsze się z tą sielanką pokrywają. Bo dla niektórych to wcale nie tak miało być. Miał być miły związek, może super seks, może coś więcej, a może nic więcej. A tu nagle cały świat już zdecydował. I jak tu z tego wyjść. Nie każdy ma jaja żeby powiedzieć zakochanej osobie „słuchaj, lubię Cię, naprawdę, ale tylko to. Nie chcę obrączki, dzieci, wzdychania do księżyca i końca swoich marzeń, bo to nie są moje marzenia, nie ty w nich jesteś. Nie zrozum mnie źle, było cudownie, masz piękne usta, piękne uda (piękne co tam tylko kto sobie wpisze), ale to nie jest miłość z mojej strony. Nie mówię, że nie zakładałem tego na początku, ale nie wyszło. Moje serce nie powiedziało mi, że ty to Ty”.  Nie oszukujmy się, nawet jeżeli coś takiego już wydobędzie się z usta tego ósmego cudu świat, który kochasz, to i tak wywoła to apokalipsę wyzwisk i pretensji. Więc większość, olbrzymia większość ludzi po prostu woli nic nie mówić tylko dalej szukać.

I stąd zdrada.

http://michalwichowski.blog.onet.pl/

sobota, 16 lutego 2013

doba.

Marzę o tym, żeby doba miała 48 godzin.
Z niczym się nie wyrabiam, ciągle jestem na wczoraj.
Zupełnie beznadziejna.
Podobny mam też humor.
Równia pochyła. W dół.
Nic mnie jakoś nie pociesza, choć na siłę sobie wmawiam:
będzie dobrze, jest dobrze, może być tylko lepiej.
Tylko jest w tym jeden problem:
dostaje szanse, jakich nikt nie ma i jakoś sobie z nimi nie radzę.
Trochę się czuję tak, jakbym nie umiała ich wykorzystać.
To nie jest fajne.

I nadal jestem do tyłu.
Dół?
Można to tak nazwać.
Choć mam coraz większe wrażenie, że to po prostu rzeczywistość.
To ja jestem w niej największym problemem.


Plus ostatniego tygodnia zupełnie nie związany z całą resztą, ale SZUKAJMY PLUSÓW:
Miłość do shushi.
Będę się więc zajadać ryżem i rybami :-)

piątek, 15 lutego 2013

little things.

Walentynki tegoroczne zaliczam do bardzo sympatycznych :-)
Tak, ot - po prostu.



I've just let these little things slip out of my mouth...
'Cause it's you, oh it's you... it's you - they add up to.
And I'm in love with you.

And all these little things.



Tak, tak - zostałam ich fanką :-)
A już szczególnie autora tekstu!

wtorek, 12 lutego 2013

live while we're young!

Coraz częściej ostatnio słyszę, że dobrze robię.
Wcale nie jestem zdziwiona tym rosnącym poparciem.
I też wcale nie twierdzę, że to godne naśladowania.
U mnie się sprawdza.
Chyba coraz więcej osób widzi, że coś źle dobiera, za szybko.
Lub nie jest pewnym decyzji raz podjętej.
Pojawiają się... zwątpienie, obawa, strach?

Uczę się codziennie cierpliwości, we wszystkim.
Do innych, do siebie, do pracy, do życia.
Do czekania.
Patrzę na boki i wiem, że innym (i mi również, jak do tej pory) się to opłaciło.

Owszem, miałam w życiu kilka momentów, że teraz i zawsze, że teraz i już.
Na szczęście w miarę szybko się otrząsałam.
Raz z lepszym, raz gorszym skutkiem.

Mierzę wysoko, marzę jeszcze wyżej.

Może stąd pasja do wszystkiego wysoko nad ziemią?
:-)




A podsumowując, to rzutem na taśmę, bo i w temacie, coś z Szekspira: 
Kobieta wybaczy wiele, ale nie tego, że przegapiłeś szansę.
Większość tendencyjnie przegapia, a potem czeka.
A następnej nie ma.
I nie będzie.
W tym wszystkim ja... wędruję dalej.
Szukając własnej.

Wanna live while we're young :-)

czwartek, 7 lutego 2013

east bound and down.


Podnoszą moją głowę do góry i mówią: jest zajebiście.
A jeśli jeszcze nie jest, to będzie.
;-)

sobota, 2 lutego 2013

formularnie.

Styczeń okiem S3 i, o dziwo, Alphy ;-)
Nie mogę uwierzyć, że już skończył się pierwszy miesiąc tego roku!

 
There is nothing in the world that cannot be... if you believe :-)



Jestem stanowczo zbyt łatwowierna.