sobota, 31 marca 2012

zgłupieć.

Brakuje mi alternatyw.

Wieczorem wypad na pogaduchy pod/nad naszego Titanica. Lubię, bardzo lubię tam jeździć. Cisza, mimo tych wszystkich par dookoła, nawet tłumu czasami, napawa takim wewnętrznym spokojem. Elektrownia pracuje sobie zupełnie poza nami wszystkimi, jest czymś nad, niezależnym, zupełnie. Ostoja, do której wracam mimo, teoretycznie, złych wspomnień :-) Co ja piszę - nie ma złych wspomnień, są wspomnienia. Czy można na nich coś opierać? Sama nie wiem. Nie można się ich pozbyć.
Dziś boję się, strasznie się boję, że zapomnę o czymś najważniejszym - o sobie. W tym całym tempie, pogoni za lepszym, gdzieś coś zgubię. Stanowczo też za dużo przeklinam, stanowczo. Muszę sobie powtarzać, że tak nie można i sama siebie hamować. O hamowanie proszę też wszystkich innych :-) wtedy chyba lepiej reaguję.
Jestem zła na siebie, za milion myśli. Moje problemy są co prawda na poziomie zero w porówaniu z problemami innych... ale przecież każdy mierzy swoją miarą! Każdy odnosi wszystko do siebie.
Mam wizję, jak chcę żyć. Jak to Gosia napisała - mam wiarę. Racja, i racją też jest, że brak mi tylko nadziei i wolnych facetów dookoła :-) Skakanie z kwiatka na kwiatek? Nie moja bajka, a i przyjaciół też mam chyba wystarczającą liczbę. Czyż nie? Teraz potrzebuję czegoś co mnie z każdej strony ogarnie i pociągnie, nie ważne czy w górę, czy w dół.
Nie chcę niczego traktować jako alternatywy. Niezależnie czy miałoby mi to zastąpić pracę, szkołę, czy mieszkanie. Wiem, gdzie mogę zadzwonić, żeby się przytulić, wypłakać, czy śmiać w głos. Prawda jest taka, że alternatyw dla każdej sytuacji - czy to koncert, kino, czy głupie lody, mam kilkanaście.
Rzadko jestem sama. Ale już nie o to mi chodzi.

I tylko taką mnie ścieżką poprowadź...gdzie śmieją się śmiechy w ciemności, gdzie muzyka gra, muzyka gra...
To tylko ta głupia wiara.


Chciałabym móc powiedzieć, że 'this is it'.
Nie szybko, po prostu.
Szkoda, że nie tylko ja.
Zniknąć?
Chyba prędzej zgłupieć.


Oddam męża w dobre ręce.
Oddam siebie w dobre ręce.
:-)



To będzie historia o tym, że brakuje mi prostej miłości :-)

piątek, 30 marca 2012

wspomnieniowo, czerwiec 2011.

W życiu nie chodzi tylko o to jakie masz buty, jak wyglądasz, gdzie chodzisz do szkoły, jaki kolor skóry masz, skąd pochodzisz, czy lubisz tańczyć czy tez biegać.
W życiu liczy się to kogo kochasz, jak się zachowujesz, czy starasz się by żyć godnie i uczciwie...czy cenisz ludzi za to kim są, a nie to co mają.
 

W końcu udało się odnaleźć/odzyskać/uzyskać (?) zdjęcia, które sama robiłam na uroczystościach pewnych ;-)
Kanapeczki wzbudzają milusie wspomnienia :-)

czwartek, 29 marca 2012

kobieta.

171cmdzikorosnącegonieba ma wkur*.
Znaczy - zdenerwowana.
Bezczele.
Znaczy - niedobrzy ludzie.
PS. Taka ze mnie ***owa kobieta, że aż mnie krew zalewa.
Jestem zła i zmęczona, jak to będzie dalej wyglądało?
Męcząco.
Znaczy - a ***...

To nie tak.
Jakby większy problem mam w sercu niż w głowie?
Możliwe.
Patrzeć nie mogę na M.
Za to K. mi żyć już nie daje.
Tytułami przelewów.
Jakby na to nie patrzeć - inteligentna bestia :-)

Nie chcę być sama.
Nie lubię.

~~~~~~~~~~
Idź własną drogą,
Bo w tym cały sens istnienia,
Żeby umieć żyć
Bez znieczulenia.
Bez niepotrzebnych niespełnienia
Myśli złych.

Jak na deszczu łza
Cały ten świat nie znaczy nic a nic...
Chwila, która trwa
Może być najlepszą z twoich chwil...

I nieskończoną...
:-)

środa, 28 marca 2012

brzuszkowo :-)

Mając dziecko człowiek staje się trochę rośliną (nie dlatego, że na nic czasu i tylko wegetacja).
Nie umiera, ale obumiera, zostawiając po sobie latorośl.

Mili Państwo - Juwicze z latoroślą :-)

 
 

Spojrzała na Niego i poczuła, że Go potrzebuje.

:-)

I chcę się z Tobą bawić w chowanego i mówić Ci, że podobają mi się Twoje buty. 
Siedzieć na schodach kiedy bierzesz prysznic i masować Ci szyję i całować Ci stopy i trzymać Cię za rękę i wychodzić razem żeby coś zjeść i nie obrażać się kiedy mi wyjadasz z talerza. 
Spotykać się w barze i rozmawiać o tym jak minął dzień i przepisywać na maszynie Twoje listy i przenosić Twoje pudła i śmiać się z Twoich wariactw i oglądać głupie filmy i narzekać na programy radiowe.
Robić Ci zdjęcia kiedy śpisz i wstawać żeby przynieść Ci bułeczki i chodzić do Florenta na kawę o północy...
Opowiadać Ci program telewizyjny, który widziałem poprzedniego wieczora i zabierać Cię do okulisty i pragnąć Cię wczesnym rankiem, ale nie budzić Cię żebyś mogła sobie jeszcze pospać.
Całować Twoje plecy i głaskać Twoją skórę i mówić jak bardzo kocham Twoje włosy, oczy, usta, szyję, piersi, pośladki.
I chcę siedzieć na schodkach paląc papierosa dopóki Ty nie wrócisz do domu i martwić się kiedy się spóźniasz i dziwić się kiedy jesteś wcześniej i dawać Ci słoneczniki i chodzić na Twoje przyjęcia i tańczyć do upadłego i przepraszać kiedy nie mam racji i cieszyć się kiedy mi przebaczasz i oglądać Twoje fotografie.
Żałować, że nie znam Cię od zawsze i mieć w uszach Twój głos i czuć dotyk Twojej skóry i wpadać w panikę kiedy jesteś zła i jedno Twoje oko staje się czerwone, a drugie niebieskie kiedy włosy opadają Ci na lewą stronę a twarz ma orientalne rysy.
Mówić Ci, że jesteś wspaniała i tulić Cię kiedy się boisz.
Obejmować Cię kiedy ktoś Cię zrani.
Chcieć Cię kiedy poczuję Twój zapach i pieścić Cię w nocy i marznąć kiedy zabierasz cały koc i dusić się z gorąca kiedy go nie zabierasz.
Wpadać w zachwyt kiedy się uśmiechasz i rozpływać się ze szczęścia kiedy się śmiejesz i za nic nie rozumieć dlaczego myślisz, że Cię odrzucam i dziwić się jak coś takiego mogło przyjść Ci do głowy i opowiadać historię o zaczarowanym w anioła leśnym chłopcu, który z miłości do Ciebie przeleciał ocean.
Pisać dla Ciebie wiersze i odczuwać uczucia tak głębokie, że brak słów żeby je wyrazić.
Kupić Ci małego kotka, o którego będę zazdrosny, bo będziesz poświęcać mu więcej uwagi niż mnie i zatrzymywać Cię w łóżku kiedy musisz wyjść i płakać jak dziecko kiedy w końcu sobie pójdziesz.
Tępić karaluchy i kupować Ci prezenty, których nie chcesz i odnosić je do sklepu i wciąż na nowo prosić Cię o rękę, mimo że odmawiasz mi już któryś raz ponieważ Ci się wydaje, że mi na tym nie zależy chociaż zależy mi bardzo od kiedy zrobiłem to pierwszy raz i potem włóczyłem się po mieście, które wydawało się puste bez Ciebie.
Chcieć tego czego Ty chcesz i wiedzieć, że zatraciłem się cały i mimo to wiedzieć, że przy Tobie jestem bezpieczny.
Dawać Ci to co we mnie najlepsze bo jesteś tego warta i zapomnieć kim jestem i próbować być bliżej bo pięknie jest uczyć się Ciebie i warto zrobić ten wysiłek.
Mówić do Ciebie źle po niemiecku i jeszcze gorzej po hebrajsku.
Kochać się z Tobą o trzeciej nad ranem i jakimś cudem opowiedzieć Ci chociaż trochę o nieprzepartej, dozgonnej, przemożnej, bezwarunkowej, wszechogarniającej, rozpierającej serce, wzbogacającej umysł, ciągłej, wiecznotrwałej miłości jaką do Ciebie czuję...


Jak mi T. coś takiego napisze to będę JEGO :-D

wtorek, 27 marca 2012

powiadomienie UPS o wysłaniu.

Intryguje mnie.
Jakoś tak nie z tego świata, z innego środowiska człowiek wyrwany.
Dziś też.
Podpisujemy dokumenty.
To stosunkowo nienormalne, że ktoś może mnie tak zastanawiać.
Intrygować, lepsze słowo.

Wieczór na naleśnikach z dziewczynami, rossman i dwa McDonald'y.
Lody :-)

Życie, moja niezapominajka :-)




Soy una ninfa - una ninfómana.

poniedziałek, 26 marca 2012

Fiodor.


Wi Aj Ti.

I znów.

Kawy, herbaty, studenci :-)


Wojskowa
Akademia
Techniczna

Bardzo lubię :-)

wtorek, 20 marca 2012

Mam szczęście korzystać z autoironii.
Przy wrodzonej inteligencji to naturalne.


Autoironia jednak nie przydaje się w pracy :-)
Zupełnie.
Niestety nie jestem również w stanie się  jej tam zupełnie ograniczyć.
To straszne.
Ogólne i straszne.


Koszmarna jest też jedna panna i jej kawaler :-)
Tak, nie mogłam sobie darować tego komentarza.
Nie mogłam :-)

czwartek, 15 marca 2012

oPsesyjnie.

Od miesiąca piszę intensywnie I rozdział i mi nie idzie.
Aktualnie zmuszę się do zakończenia historii tego rozdziału.
Mam L4 na piątek i gratis zapalenie ucha środkowego, choć po lekach znieczulających mogłabym spokojnie iść do pracy :-)

Luzik, blusik.

 
 Jeśli chcesz żyć pełnią życia, musisz dawać się poznać ludziom. Wtedy Cię polubią i zaakceptują. To oczywiście rodzaj wścibstwa, ale takiego dobrego. Jesteś trójwymiarowy i przejrzysty. Oni też.
Rozumiesz i oni rozumieją, skąd się taki wziąłeś.
 
 
 Nieśmiały marzyciel z czasem zmienia się w nieszkodliwego wariata. 
Śmiały marzyciel w wizjonera.
 
Kończy się szkołę, umiejąc napisać skuwka, ale nie mają pojęcia, jak żyć z ludźmi, rozwiązywać konflikty, negocjować. 
Zamiast podstawowej wiedzy psychologicznej, dzięki której można by uniknąć złych związków życiowych, życiowych wpadek, od razu wychowanie seksualne emocjonalnych analfabetów. 
Zgoda, trzeba umieć nałożyć prezerwatywę, jednak równie ważne jest wiedzieć komu.
                O ile byłoby mi łatwiej w życiu, gdybym zamiast piątki z polskiego miała na maturze piątkę z ludzkiego.
 
 
 Zapominamy, że życie jest kruche, delikatne, że nie trwa wiecznie. 
Zachowujemy się wszyscy, jakbyśmy byli nieśmiertelni.
 
 
 Idzie lato...a ja wyglądam jak Kung-fu Panda :-)
 
 
Lola mojej Gduchy wpadła pod auto.
Ci to mają jakiegoś pechozola.
Marzę, wierzę, nie śnię.
Ale chcę.
Czas najwyższy zmienić pracę, czuję się powoli jak w ps.
Milion zadań, zero motywacji.
Nadal się masuję, zastanawiam jak będzie.
Może nie będę jak Panda?
Straciłam 3 cm!
Superaśnie :-)
 

Tak, nie umiem kochać, nie cierpiąc.
Taka wada.
...jestem coraz bardziej pewna, że innego końca świata nie będzie.
Buduję w marzeniach nowy blok, z moim starym mieszkaniem, buduję stary dom z odnowionym tarasem.
I ten próg przy którym stanę.
Tylko :-)


 
Mój tydzień z Marylin kiepski.
Michelle Williams bardzo ok (choć ja bym się upierała, że to była Bridget Jones), postać samej Marylin jednak była bardziej imponująca przed projekcją.
Jak się kiedyś kręciło filmy?
W tydzień.
Dziś, w dwa lata.

wtorek, 13 marca 2012

zabawa :-)

Ola mnie skazała - http://to-ja-i-moj-swiat.blog.onet.pl/

Zasady:
1. Umieścić linka do bloga osoby, od której otrzymało się nominację.
2. Wkleić logo.
3. Opisać siedem swoich cnót, wad lub faktów o sobie.
4. Nominować kolejnych :-)


1. Jestem mentalną hipochondryczką. Powinnam mieć na imię Hipochondria. Byłaby to zawsze jakaś abstrakcja od zwyczajnego Karina czy, tego które mnie ominęło - Honorata. Ciągle coś mnie strzyka, boli, wszędzie widzę guzki, wiecznie mam jakiś problem ;-)

2. Nie umiem nie mówić, ciągle gadam, jestem rozgadanym domkiem na dwóch nogach. W co ciężko uwierzyć, gdy wypiję...mówię jeszcze więcej. Często zadziwiam sama siebie pod tym względem.

3. Permanentnie szukam miłości. Zaczynam się czasem zastanawiać czy to już nie choroba. Spotykając fantastycznych ludzi na swojej drodze robię sobie z nich przyjaciół. Kaftan bezpieczeństwa z ludzi, żeby nie zwariować.

4. Mierzę wysoko, marzę jeszcze wyżej. Zdawkowo określam rzeczywistość małymi celami, które powstają w mojej głowie. Jestem ambitna, ale skrajnie leniwa, gdy coś jednak zależy ode mnie. Straszne to cechy, gdy połączone!

5. Mam spaczone poglądy na zwierzęta, podobnie na facetów. Oba gatunki według mnie powinno się  karmić i oczekiwać przytulania. Można głaskać - koty sympatycznie mruczą.

6. Odwapnione zęby to moja wizytówka, bo się ciągle uśmiecham. Powątpiewam czy to wada czy zaleta szczególnie z moją wadą zgryzu :-)

7. Dobrze tańczę, mam ładne oczy, raczej nie stwierdzam kompleksów. To chyba dobrze :-) ?

Moje lenistwo objawia się nawet tu.
Nominuję Monikę - CzarnąKredkę i Julię, która musi w ten sposób założyć blog!
:-)




Słyszę jak ktoś szepcze w czyjeś ucho:
"Najpiękniejsze ciągle przed Nami"...
I wątpię, i wierzę.

sobota, 10 marca 2012

O..hoho, ale fajnie! :-)


No...nie poznaje koleżanek :-)

Dzień Kobiet :-)

Nie liczę godzin i lat, to życie mija nie ja...
Bliżej gwiazd, bliżej dna - jestem wciąż taki sam :-)


Czas relaksu, relaksu, relaksu to czas :-)

piątek, 2 marca 2012

KacVegas :-)

Dzień pracy.
Praca?
Nie taka straszna :-)
Zamiast tego - śmieszna ;-)

  
Zwyczajność, jej codzienna zwyklizna jest dla mnie jedynym azylem. Już z niego nie wychodzę.