czwartek, 13 grudnia 2012

kkkkk.

Mój rower
Fajny.
Przereklamowany, ale fajny.
Jeżeli miałabym wybrać polski film roku, to właśnie wczoraj go obejrzałam.
To zupełnie inna liga niż, przykładowo, Jesteś Bogiem.

Oczywiście w polskiej kinematografii zauważam dwie, nudne, tendencje:
- zaczynanie od końca (Mój rower jest kręcony OD POCZĄTKU, na szczęście, ale mam tu na myśli bardziej ogólne trendy)
- wątek tragiczny, czyli na końcu ktoś umiera, na przykład.

Nawet wczorajszy, podkreślam DOBRY, film nie ustrzegł się tego problemu.
Główny bohater umiera, ale, co warto podkreślić - umiera, gdy jego bliscy prezentują mu ogrom miłości :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz