Żeby wyhamować emocje, walczy z sobą mocno, ale krótko. Potem jest skoncentrowana i precyzyjna aż do chwili, kiedy może powiedzieć „do zobaczenia”.
Żeby wyhamować emocje, walczy z sobą mocno, ale krótko. Potem jest skoncentrowana i precyzyjna aż do chwili, kiedy może powiedzieć „do zobaczenia”.
Kim jestem?
Wybieram - Kobietą.
Córką. Przyjacielem. Pracownikiem.
Ale kobietą bardziej.
Ale kobietą bardziej.
Kontestuję i Twittera, i Facebooka dla zasady. Nie podoba mi się publiczne obnażanie w internecie. Zwłaszcza kiedy można pozostać anonimowym. Facebook to festiwal ekshibicjonizmu, a ja nie rozumiem, jak można zapraszać ludzi do własnego domu, do kuchni, do łóżka. Ja w swojej prywatności chcę tylko tych, których chcę. Afery na Twitterze to kolejny rodzaj śmietnika. A ja lubię porządek.
Lubię mieć porządek w głowie. Lęk kojarzy mi się z bałaganem i chaosem. A ja lubię mieć wszystko poukładane.
Wiem od swoich koleżanek, którym urodziły się dzieci. Matki nagle zaczynają porządkować świat, żeby się w nim sprawnie poruszać. Włącza im się tryb organizacji.
Od dziecka byłam nauczona, żeby radzić sobie samemu. Takie mechanizmy tworzą się w człowieku, kiedy musi być samodzielny.
Cieszy mnie, kiedy można zmienić świat na lepsze. Że sąsiad ma lepszy samochód. Że komuś się udało w małżeństwie. Że dzieci się rodzą zdrowe. Że się komuś udaje coś zrobić lepiej.
Wierzę, że pozytywne działanie ma sens. Nawet jeśli przynosi tylko uśmiech.
Zawsze jest czas na idealizm, nawet jeśli na pozór jest passé.
Wszystko, czego potrzebuję, mieści się w małej skrzynce: kilka T-shirtów, klapki, szczoteczka do zębów. Nic więcej. Ważni są ludzie. Wspólny czas. Przyroda. Można się wtedy nauczyć, jak ludzie mogą zachowywać się względem siebie. Z czego czerpać radość.
Warto przynieść czerwone wino i coś do zjedzenia. Usiąść i gadać bez końca. I każdego dnia poznać historię jakiegoś człowieka. Bo każda z tych historii ma moc elektrowni.
;-)
;-)
...zaczytałam się...
OdpowiedzUsuńWięcej tego typu wpisów poproszę
Zapomnij ;-)
OdpowiedzUsuńFaceboook to temat rzeka. Każdy sam decyduje, o czym chce pisać, a o czym nie. Jakie zdjęcia wrzucić. Czy wypisywać głupoty, czy też nie. Ja osobiście używam go do kontaktu ze znajomymi, rzadko daję jakiekolwiek wpisy typu 'O Boże, jestem na wakacjach w Walii!'. Ewentualnie zdjęcia, ale mam ich mało, zrobiłem porządek w albumach. No, i jest to świetne narzędzie wiedzy o znajomych (sama wspomniałaś). Tyle, że mi służy to jako podglądacz, nie jestem czynnym jego użytkownikiem. Wspomnieć też trzeba, że uzależnia. Gdy tylko mam połączenie z Internetem sprawdzam FB. Kilka innych portali też. Jakoś tak dziwnie byłoby mi bez tego.
OdpowiedzUsuńA wino białe, po czerwonym boli mnie głowa ;-)
Też wolę białe, ale przy czerwonym się szybciej język rozplątuje.
UsuńIm dłużej użytkuję Internet tym mniej stron sprawdzam. Dziś raz dziennie staram się odwiedzać Onet, blog, moją pocztę i co któryś dzień walczę z mistrzami. Koniec.
Tak jakoś lepiej.
Ale może to też praca coś tu zmienia...
Ja staram się nie przeglądać głupot - wchodzę na strony lubianych fotografów, blogi znajomych, kilka innych stron no i nieszczęsnego Facebooka.
OdpowiedzUsuńThat's all.
No, jeszcze YT ;-)
YT ;-)
Usuń