Dojczlandia bardzo mi się spodobała podczas ostatnich trzech, krótkich i zadziwiająco szybko mijających, dni.
Trochę śmiechu, trochę biznesu.
Wszystko prawie w klasie, ale przecież drobne szczegóły nie popsują widoku całości.
Niedowiarstwo w TomTom mamy chyba we krwi, więc przygód i dyskusji z Andrzejem było kilka, wyciągnięto też mapy, aby się wspomóc, stało się w korkach i podziwiało widoki z okien autka.
Sporą część trasy przetrzymałam na tzw. stand by lub jak kto woli w częściowej hibernacji.
6cio biegowy cee'd jest spoko, choć bawiłam się nim jedynie na parkingu rozwijając, oczywiście, zawrotne prędkości...wtedy też narodziło się parę durnych fotek, na których poniżej gram główną rolę :-)
PS. Były też M&M'sy - wręcz obrzydliwie słodkie :-)
Ta pajda na 3-cim od dołu jest the best! :p
OdpowiedzUsuńJa jestem myślicielem i muszę myśleć:D U mnie nic samo się nie wymyśla ;)
OdpowiedzUsuń