wtorek, 11 października 2011

nie wiem, gdzie idę.

Ale wracać nie zamierzam.

Mam kryzys.
Nie tylko ja.
Społeczno.
Aspołeczny.
Wspomnienia.
To se ne wrati :-)
Oddech i do pracy.



Od czasu do czasu powinniśmy dostać w mordę.
Tak profilaktycznie.

Żeby nie narzekać kiedy jest w miarę dobrze.




Ale jutro będzie dobrze.
Ja.
A tak pocieszająco dla moich zdołowanych miłośnie wszystkich:
Podobno, jak ludzie są sobie pisani, to prędzej czy później i tak na siebie natrafią.
Dodajmy im 2-3 lata na skojarzenie faktów, i?
...jest pięknie :-)

9 komentarzy:

  1. Masz rację:*
    "Podobno, jak ludzie są sobie pisani, to prędzej czy później i tak na siebie natrafią." - zgadzam się:*

    3maj się cieplutko, a w razie dalszego kryzysu zapraszam na wino:*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ty i to Twoje wino :)

    Sama kupiłam.
    Może w sobotę?
    Tylko...jak wrócę?!

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdołowanych miłośnie... :P

    Masz kryzys, kryzys, kryzys?
    To do akwarium, kierunek Rołzi, jakieś coś co ostatnio (kiedy to było!) przywiozłaś i po kryzysie. :]

    OdpowiedzUsuń
  4. I bez głupich uśmieszków mi tu! :P
    :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ej, coś Ty zrobiła z tym blogiem?
    Nie mogłem się tu przez moment odnaleźć!

    Taaa...
    Akwarium XD

    OdpowiedzUsuń
  6. :) tak też mi bardziej jednak odpowiada.

    OdpowiedzUsuń
  7. No. I w końcu normalnie :)
    Nie zmieniaj wyglądu na animację we flashu.
    Tak jest lepiej :)

    OdpowiedzUsuń