wtorek, 24 grudnia 2013

(mało świąteczne) Zosine chrzciny.

Kolejny raz pełniłam zaszczytną funkcję fotografa (pseudo) na chrzcinach Zosi (wcześniej Zosia była w brzuchu tu, tu i tu).
Szczęśliwie fotografów było dwoje (młody awansował na Wikinga ;-)) i mogłam podejść do sprawy ze sporym luzem.
Uf.

Wiecznie wyluzowana mamuśka wściekała się na wszystkich bardziej zestresowanych.
Ilość jedzenia była (jak zawsze) przesadna.
A ja bawiłam się klawo ;-)

Mała Zosia jest już wysoko na liście moich ulubionych malców. Niemniej, posiadanie dzieci mnie coraz bardziej przeraża :-)

fot. Karina & (jedno) Tomek

1 komentarz: