Kolejny raz pełniłam zaszczytną funkcję fotografa (pseudo) na
chrzcinach Zosi (wcześniej Zosia była w brzuchu tu,
tu i tu).
Szczęśliwie fotografów było dwoje (młody awansował na Wikinga ;-)) i mogłam podejść do sprawy ze sporym luzem.
Uf.
Wiecznie wyluzowana mamuśka wściekała się na wszystkich bardziej zestresowanych.
Ilość jedzenia była (jak zawsze) przesadna.
A ja bawiłam się klawo ;-)
Mała Zosia jest już wysoko na liście moich ulubionych malców. Niemniej, posiadanie dzieci mnie coraz bardziej przeraża :-)
Szczęśliwie fotografów było dwoje (młody awansował na Wikinga ;-)) i mogłam podejść do sprawy ze sporym luzem.
Uf.
Wiecznie wyluzowana mamuśka wściekała się na wszystkich bardziej zestresowanych.
Ilość jedzenia była (jak zawsze) przesadna.
A ja bawiłam się klawo ;-)
Mała Zosia jest już wysoko na liście moich ulubionych malców. Niemniej, posiadanie dzieci mnie coraz bardziej przeraża :-)
fot. Karina & (jedno) Tomek
I ten gif z żyrandola…
OdpowiedzUsuń;-)