niedziela, 29 grudnia 2013

rodzina jak z jeb*%ego obrazka.

Nie mam problemów z obiektywną (negatywną?) oceną mojej rodziny. Czasem wydaje mi się, że nawet oceniam zbyt krytycznie.
Prawdą jednak jest, że moi rodzice to życiowe ofermy i żadne nie potrafi przyznać się do błędu.

Kurde. Bo niby mieszkam daleko, samodzielnie egzystuję, ale nie da się odciąć na 100%.
I tak oto na koniec roku w obliczu ciężkiej choroby, gorszych dni i niepewności jutra słyszę, że niektórzy są przygotowani na zdychanie.

Po prostu robi mi się niedobrze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz