sobota, 2 maja 2015

życie tak dobre, że masz wyrzuty sumienia.


Pól roku minęło dużo szybciej niż bym sobie tego życzyła.
Zresztą nie tylko pół roku... cały rok gdzieś zniknął.
Ani się obejrzę, a minie 20. Pożegnam kolejne osoby znane od lat i powitam te nowe, maleńkie, które może kiedyś spojrzą wstecz, także na moje życie, i pomyślą, że byłam szczęśliwa.
Mój Tata był.
Gdy patrzę na zdjęcia, gdy myślę o jego pasjach... wierzę, że szedł jakąś ścieżką, która mu odpowiadała. Chcę w to wierzyć.

Co czułam przez pierwsze dni, gdy go nie było?
Pustkę.
Potrafiłam godzinami siedzieć w jednym miejscu i gapić się przed siebie. Czas mijał, a ja siedziałam, leżałam czy stałam. A potem zalewałam się łzami.
Ostatnio bardzo mi brak możliwości odwiedzenia go czy chociażby głupiego telefonu. Żeby usłyszeć no już miałem do Ciebie dzwonić, bo się tak nic nie odzywasz!. Śmiechu, błahych opowieści, politycznych dyskusji.
Nadal wiele jest dni, gdy serce mi pęka. Wsiadam w samochód i wiem, jak w 3 minuty doprowadzić się do stanu, w którym chyba nikt nie powinien mnie oglądać.
To czasem pomaga.



Ostatnim co powiedziałam mojemu Tacie było, że go kocham.
Miałam sporo szczęścia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz