sobota, 9 maja 2015

bajka dla dorosłych.

Od przedszkola kreuje się kulturę posiadania.
Moja 15letnia siostrzenica nie wyjdzie z domu w butach bez znanej metki (a trzeba jej przyznać, że się na metkach zna).
Kupujemy: domy, telefony, komputery czy ubrania by poczuć się lepiej.

Wszystko to wydaje się nawet logiczne.
Do pewnego momentu.

Naprawdę, nie mam nic przeciwko wydawaniu pieniędzy, które się zarabia. W końcu też po coś pracuję. Mam frajdę z otaczania się ładnymi rzeczami, a każdy większy zakup traktuję tak, jakby był materialnym odzwierciedleniem faktu, że jestem z siebie dumna.
Z siebie. Nie z zakupu.

Problem pojawia się jednak, gdy nie chcę czegoś kupić: kiedy stając przed możliwością kupienia rzeczy z metką znanej marki lub przedmiotu o tej samej funkcjonalności z trzema zerami mniej przy cenie okazuje się, że można mnie traktować z góry.
I ktoś się z tym czuje lepiej.
Pieniądze dają chwilowe poczucie siły. Stają się biletem do świata lepszych.
Najłatwiej komuś w ten sposób zaimponować. Na ten krótki moment, gdy wrzucisz nowe zdjęcie na FB czy Instagram, dostaniesz 30 lajków i posrasz się z radości.
Ale to nie zmieni Twojego nudnego życia.
Jeśli oczywiście myślisz, że jest nudne.

Jakiś czas temu czytałam u Piotra C. historię o Holendrze:
Kilka lat temu byłem na wakacjach w Hiszpanii. Zatrzymaliśmy się na kempingu. To były okolice Walencji. Obok nas parkował Holender z żoną. Mega pozytywny zawodnik. Holender był w 30letnim VW Camperze. Niebieskim. Miał mniej więcej 60 lat, stare, poplamione jeansy na tyłku. Jadł jakaś kiełbasę z Lidla i popijał tanim sikaczem za 3 euro, patrząc zadowolony na morze. Później razem ze swoją old lady, przypalił zioło i jadł oliwki ze słoika. Wyglądał na pogodzonego z sobą.
Jeszcze później kiedy z nim porozmawiałem, okazał się być lekarzem – kardiologiem. Na nadgarstku miał Patka za co najmniej 80 tys. zł. Nawet jak na Holandię jest to sporo pieniędzy.
Stać go było na kampera za 100 tys. euro. Miał jednak na to wyjebane.


Podobno wybór to przywilej bogatych, a reszta musi dostosować się do okoliczności.
Bo faceci są do bani.
Laski są tępe.
A życie jest beznadziejne.
I najchętniej rzuciłbym tę robotę.


W życiu najważniejsze jest samo życie, a bogactwo mamy w zupełnie innym miejscu niż kieszeń.
Warto więc w coś wierzyć.
Pamiętać, że mniej zwykle znaczy lepiej.
A przedmioty to jedynie martwe symbole.


(Też) chcę być Holendrem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz