wtorek, 18 lutego 2014

dreams come true. accidently.

Zdarzyło mi się kiedyś napisać, że chciałabym zobaczyć koncert RED Taylor Swift.

Po ogłoszeniu trasy w Europie myślałam, żeby pojechać do Londynu... ostatecznie jednak nie wyszło i to miało być zakończenie dla tego marzenia. Trudno.

I tak przypadkiem znalazłam na tablica.pl... bilety!
Dwie, świeżutkie, idealne miejscóweczki na koncert w O2World w Berlinie!
Pytaniem jednak pozostało... kto pojedzie?
Odpowiedź sama się znalazła, bo choć Robercik do ostatniej chwili liczył, że biletów nie kupię, to... pojechaliśmy ;-)
Zakładam, że zgodził się, bo możliwe było, że gościem specjalnym będzie Ed (Sheeran, przyp. red.). Niestety straciliśmy nadzieję, gdy wystąpił z Taylor tydzień wcześniej w Londynie...


Nigdy w życiu nie miałam muzycznych idoli.
Do dziś nie mam pojęcia jakie pseudonimy miały Spicetki albo jak na imię było członkom Backstreet Boys. Unikałam tej wiedzy skutecznie.
Dodatkowo, po prostu nienawidzę, jak ludzie śpiewają tylko refreny albo dźwięki przypominające np. angielskie słowa, choć ani słów, ani ich znaczenia nie znają ;-)

I tak odkryłam Taylor.
To było coś niesamowitego, nierealnego i aż wzruszającego.
Szczerze?
Niewiele pamiętam ;-)

Najlepszy prezent walentynkowy ever :-D


I wiecie co?
Był Ed ;-)




Kocham moje życie.
Kocham, że przypadkowo spełnia moje marzenia.

  
Thank you :)




Bardzo dziękuję Robert, że ze mną pojechałeś.

2 komentarze:

  1. Cała przyjemność po mojej stronie!
    Aczkolwiek chwilami myślałem, że mnie z auta wyrzucisz ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewidentnie małe powierzchnie (i za małe buty) nam nie służą ;-)

      Usuń