fot. TS
Kolejny koncert Taylor.
Bez tych wielkich emocji, jak w Berlinie...
1989 to zupełnie inny świat.
Szczerze ją uwielbiam.
Za zgodę na błędy.
Za dziecięce zaskoczenia.
Nigdy nie miałam idoli.
Nie wierzyłam, że warto jechać pół Europy za czymś, czego chce się słuchać.
Taylor nie będzie dla mnie bogiem... jednak słuchanie jej na żywo i oglądanie czegoś nad czym pracowała jest czystą przyjemnością.
Nadal mnie wzrusza :-)
Bo też jestem jak dziecko.
fot. Mycha & fewshots.blospot.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz