poniedziałek, 15 czerwca 2015

https://www.couchsurfing.com/

O kanapowym surfowaniu pisałam już tutaj i nadal jestem zdania, że warto.
Do tej pory zazwyczaj byłam gospodarzem i tylko raz (w Berlinie) zdarzyło mi się korzystać z cudzej uprzejmości. Było super!

Jeszcze raz podkreślę, że żaden z moich gości nie był mordercą - choć nadal się nad tym zastanawiam, gdy klikam w odpowiedzi na zapytanie o wolną kanapę tak :-) Większość jednak to naprawdę niesamowici ludzie, a w sezonie wakacyjnym jest ich całkiem sporo - szczególnie rowerzystów!

Bardzo polecam.
Niewiele to kosztuje, a świadczy o naszej otwartości wobec świata. Możecie być czasem zaskoczeni, szczególnie jeżeli mieszkacie w małych miastach, jak wiele osób chciałoby Was odwiedzić, a przy okazji gości z zagranicy zawsze można sobie poćwiczyć znajomość języka obcego ;-)
I gadać do nocy dosłownie... o wszystkim!

Poniżej zdjęcia z ostatniego tygodnia:
Podróże Graham'a do śledzenia tu (jechał do Rygi), a tu i tu wielka podróż Dimy do Maroka (razem z trasą powrotną ma zająć ok. 5 miesięcy i liczyć ponad 15 tys. km - chapeau bas!).
Robert jest stałym gościem - u niego na blogu, o tutaj, znajdziecie opis przygody, która wyniknęła z mojej zeszłorocznej gościnności wobec pewnej Holenderki :-)

fot. Mycha & fewshots.blogspot.com

Very little is needed to make a happy life;
it's all within yourself, in your way of thinking.
Marek Aureliusz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz