czwartek, 11 września 2014

mycha zrobiła remont.

Lub... nadal robi.
Zależy, jak na to spojrzeć - okazuje się bowiem, że zainstalowanie dawno temu zamówionych mebli do kuchni jest osiągnięciem godnym mistrza olimpijskiego, skoro krasnoludki poprzestawiały kontakty :-)

Drugim ciekawym akcentem są... drzwiczki do łazienki.
Których nie ma.
Kolejny raz reklamowane wracają albo uszkodzone i niewymiarowe, albo niewymiarowe, teraz pewnie będą uszkodzone ale wymiarowe, a potem już tylko uszkodzone... i może za kolejne 10 tygodni wreszcie doczekam się całych i zdrowych!
Choć gwarancji nie ma :-)

 
Dla ułatwienia uznajmy, że remont w tej podstawowej nomenklaturze (zakończenie prac brudnych - zrobienie podłóg, ścian, łazienki i elektryki) mam za sobą...
 
Początkowo chciałam opisać wszystkie problemy, jakie do tej pory wystąpiły, ale witki mi przy instalacji kuchni opadają i też (na szczęście) większości szczegółów z przeszłości już nie pamiętam :-)

 
Dla wszystkich remontujących (się) - wyrazy współczucia,
Mycha

4 komentarze:

  1. Nienawidzę remontów, "nawidzę" Twoją łazienkę! ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czuj się zaproszona do jej "nawiedzienia" :-)
      PS. A maile ogarnę wieczorem :-P

      Usuń
    2. Haha ok, dzieki ;D
      Ty moja też "nawiedź" :-)

      Usuń
    3. Wybieram się ciągle :-)

      Usuń