czwartek, 23 stycznia 2014

chorobowo.

Już właściwie nie wiem, czy to wstrętne choróbsko działa na mnie destrukcyjnie, czy wręcz odwrotnie.
Mycha leży. O.
Ruszanie się jest stanowczo za trudną figurą gimnastyczną, żeby mój organizm w tym stanie chętnie zgadzał się na jej wykonanie i to w dodatku w ruchu ciągłym.
To za wiele.
Po ostatnich nocach stwierdzam nawet, że muszę wybierac pomiędzy oddychaniem a spaniem. Nie da się oddychać i spac jednocześnie. Spac i oddychać też nie.
To nic fajnego.
Stanowczo nie polecam.
Niemniej po walce, którą po 5tej rano postanowiłam sobie darować, czuję się jak wrak.
A to tylko zwykłe gardło, bo gorączki nawet nie mam!
Nie stwierdzono.
Wykańcza mnie już sam fakt, że jedzenie tabletek (zacznę od nich niedługo świecić w ciemnościach) nie zmniejsza nawet bólu. Pal licho inne objawy.
Ból mnie boli.
BARDZO.

Trzeba przyznać, że dziś (po 5ciu dniach) jest ciut lepiej. Bylebym nie zapeszyła.
Pogoda ładna za oknem, choć zimno.
Nie wieje.
Elektrownia nawet wyjściowo wygląda...

1 komentarz:

  1. Dziś już niestety wieje.
    Mnie kiedyś przestało boleć gardło po 2 tygodniach po którychś z kolei tabletkach ;) Przeżyjesz :)
    Gorączki to ja chyba nie pamiętam żadnej w swoim życiu:D

    Ola

    OdpowiedzUsuń