Gdzie są moje wakacje?
W słoikach! :-)
Mus japkowy - banał - początek tegorocznej przygody, na złość Putinowi! Świetnie sprawdza się do jabłecznika, który jest jednym z moich ulubionych ciast (do robienia). U mnie bez dodatku cukru czy cynamonu - jabłka + kilka łyżek wody, żeby się na początku nie przypalił.
Dżem truskafkowy - truskawki + cukier + dużo czasu = wszelkim żelfiksom-śmiksom-dżemiksom mówimy stanowcze NIE!
Nalewka truskafkowa - kocham ją, jest przesłodka i taaaaak pachnie latem!
Pijane truskafki - czyli pozostałości po przelaniu nalewki do butelek ;-)
Syrop truskafkowy - czyli pozostałości po dżemie... jest super do zrobienia damskiego piwa.
Ogóry z czili - ja zrezygnowałam z podanej w przepisie ilości czosnku... ooooo.
Ogóry z kUry - Irena mówi, że pyszne :-)
Ogóry z miodem i musztardO - wydaje mi się, że tego samego przepisu użyłam dwa lata temu (acz pewności nie mam), jednak coś chyba poszło nie tak... co prawda, to jedyne ogórki, które do tej pory otworzyłam i może po prostu trafiłam na zły słoik. Zobaczymy, jednak na ten moment są niezjadliwe - kwaśne od octu i w ogóle nie słodkie :-(
Leczo - zrobione przypadkiem, gdy okazało się, że 6 kg cukinii, to DUŻO ZA DUŻO.
Powidła ślifkowe - i znowu śliwki + cukier + dużo czasu... zrobiłam kilka słoiczków, dosłownie 6-10, bo miałam nie robić wcale, ale tak to jest jak się ma nadgorliwego sąsiada...
Buraczki (s)tarte - zagapiłam się i... wyszły bardzo słodkie. Chciałam jakimś cudem wsypać 2x tyle cukru, co w podstawowym przepisie. Skończyło się na 1,5x ;-)
Pire z dyni - generalnie wolę gotować dynię, ale przy 10 kg... przeżyłam koszmar przy pasteryzowaniu. Nie miała baba kłopotu, to sobie dynię kupiła!
Konfitura s sebuli - to nowy dla mnie przepis (takiego, który kiedyś wykorzystałam nie mogłam znaleźć, choć na pewno był bez wina i bez tymianku). W trakcie gotowania wydawała się mało słodka, więc a to dosypałam cukru, a to dodałam miodu... na zimno okazała się trochę przesłodzona, ale ostatecznie po doprawieniu tymiankiem jakoś nawet smakuje. Jakoś.
Zalane pomidory - historia o tym, jak skończyły mi się słoiki w domu... ufff!
Kończę tegoroczne szaleństwa i to nie dlatego, że skończyły mi się słoiki.
...biorę się za jedzenie!
Albo... jeszcze jakąś naleweczkę? :-)
Choć w moim rodzinnym domu nie było tradycji robienia przetworów, a Irena (jak chyba każda matka) terroryzowała mnie w kuchni, to jestem coraz bliżej powiedzenia, że... lubię gotować.
Nie mylić z umiem :-)
Może wyjdę za mąż za piekarnik? :-)
A jakie piękne nalepki! Ach!
OdpowiedzUsuńPeeS.
Jeśli nie będziesz miała już siły jeść tego, co sama zrobiłaś, dzwoń - nadejdę z odsieczą! ;-)
Jak z całą Osieczą, to nam nawet na jeden posiłek nie starczy ;-)
Usuń