...ogółem w 5 tygodni, ale nie będę się sama sobą AŻ tak zachwycać.
...było FATALNIE.
...jest coraz lepiej :-)
RZYGAĆ MI SIĘ CHCE jak słyszę:
A ja nie lubię biegać!
To masz PROBLEM, o którym nie chce słuchać :-)
W 90% przypadków to nielubienie to tylko i wyłącznie kwestia kondycji. Nikt się dobrowolnie nie przyzna, że nie przebiegnie bez sapania 300 metrów albo, że jest zwyczajnie leniwy :-)
Też przez to przeszłam.
Zupełnie inaczej jest jak już się zacznie i widzi się efekty :-)
Początkującym baaaardzo polecam interwały (dlaczego?)... ale zaznaczam, że każdy musi znaleźć najlepszą dla siebie metodę.
Aktualnie biegam/chodzę do 5 km trzy do czterech razy w tygodniu, co zajmuje maksymalnie 30 minut. Gdy dojdę do dystansu ok. 10-15 km pewnie ograniczę się do maksymalnie dwóch przebieżek w tygodniu i to też będzie bardzo spoko :-)
Pomysł, żeby wrócić do biegania (po 8 latach!) pojawił się w mojej głowie jakiś czas temu, głównie dlatego, że to dostępny (nawet o 5.30 w niedzielę, gdziekolwiek jestem) i stosunkowo tani sport.
No dobra, wiem, że buty z Lidl'a (całe 80 plnów) to trochę mało na długie biegi, ale żeby w ogóle zacząć - wystarczą. Sama w nich biegam i przynajmniej mam pewność, że jak teraz zainwestuje 200-400 pln w nowe, to będę ich używać. Podobne mam zdanie w kwestii odzieży biegowej - potwierdzam, że wygodniej biega się w sportowym staniku i koszulkach, które nie zamarzają na wietrze... jednak to nie ma większego znaczenia przy krótkich dystansach (a mam na myśli wszystko poniżej 10 km).
Z całej palety dostępnych akcesoriów używam tylko pasa na klucze i telefon komórkowy (20 plnów), bo to dla mnie najlepsze rozwiązanie - pić mi się zwykle nie chce, opaski na ramie obciążają tylko z jednej strony, a z kluczami zawsze jest problem...
Jedyne czego mi naprawdę brak to opaska na uszy - zawsze mi w nie zimno!
PS. Kto wie, jak fajnie jest wbiec na trzecie piętro bez zadyszki? ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz