Epicka wyprawa do Kalisza. Z celem.
Miał być Swift. Był - składany, jakby z trzech.
Żal trochę, bo pewnie sama bym go kupiła, ale moje głosyrozsądku sprowadziły mnie na ziemię.
I dobrze ;-)
A tu trochę zdjęć, robionych przez nas wszystkich.
Wesoło.
50 km od domu, a już tak odmiennie ;-)
Kosmiczny Festiwal się w tym roku trafił.
Odliczył kolejny, fajny, trochę dziwny rok.
Który minął stanowczo za szybko.
ZA.
A teraz kolejny... ciągle wierzę, że będzie niesamowity. Chcę wierzyc.
Co do Festiwalu, to poziom rośnie - nie da się tego nie zauważyć porównując z poprzednimi.
I w końcu się trafił fajny konferansjer - Tomek Kammel w stroju Stig'a ;-)
Same plusy!